Diabli Młyn w Kozłowej Górze
28-12-2004
Zdarza się, że po zabytkach pozostają tylko legendy przekazywane w ludowej tradycji. O istnieniu młyna wodnego w Kozłowej Górze mówią już tylko porośnięte ruiny, tajemnicze opowieści oraz funkcjonująca jeszcze aktualnie nazwa "Diablina" (po naszymu "Dioblina" ) przypisana okolicy, gdzie niegdyś stał "diabelski młyn". Młyn wodny w Kozłowej Górze isniał już w XVIII wieku (a może i wcześniej). Był to zapewne niewielki obiekt wzniesiony z dostępnego tutaj kamienia wapiennego, wydobywanego w wielu okolicznych kamieniołomach. W Kozłowej Górze do końca XIX wieku pozyskiwano w "skałach kozłowogórskich" kamień budowlany - wapień gąbczasto-porowaty, tzw. "rachloc". Budynek młyna murowany na zaprawie wapienno-piaskowej mógł posiadać dach siodłowy pokryty gontami, znany lokalnej tradycji budowlanej. Zboże w kozłowogórskim młynie mielili chłopi wielu okolicznych wiosek. Dopiero w II połowie XIX wieku przestał pełnić swą funkcję i stał się mieszkaniem leśniczego. Stało się tak prawdopodobnie dlatego, iż młyn został przejęty przez "dwór". Nadworny leśniczy opiekował się zwierzyńcem należącym do dworu. Wzmianka z 1750 roku wymienia Kozłową Górę wśród nielicznych zwierzyńców zajmujących się hodowlą dziczyzny. W II połowie XIX wieku młyn zajmowali kolejno leśniczy: Strancky, Geppert, Bose. Ostatnim mieszkańcem był Kasper Brol - leśniczy hrabiego, później księcia Donnersmarcka ze Świerklańca. W czasie powstań śląskich ze względów bezpieczeństwa opuścił on młyn-leśniczówkę zajmując lokum w zabudowaniach dworu w Kozłowej Górze. Opuszczony młyn ulegał stopniowemu niszczeniu. Obecnie trudno z zarośniętych ruin odczytać pierwotny plan budynku. W okresie okupacji teren ten zadrzewiono świerkami i modrzewiem. Ludowe opowieści o "diablinie" powstały ze względu na tajemnicze położenie młyna. Zbudowany jest nad nizinną rzeką Brynicą, której wody wprawiały w ruch młyńskie koło. Był nieco oddalony od wsi, otoczony gęstym lasem, w pobliżu ówczesnej granicy państwowej. Sam młynarz Praczka także był nieprzystępny i mrukliwy. Pondato, mimo swego małego zaangażowania zawodowego szybko powiększał swój majątek. To nie dawało spokoju miejscowej ludności, która chciała sprawę rozwiązać. Ponieważ młynarz posiadał dwa piękne, czarne konie, uznano, iż są to diabły w końskiej skórze. Podobno widziano, jak młynarz kowersował z nimi - wieczorną porą wchodziły one do młyna, przybierały prawdziwą diabelską skórę i zabawiały młynarza do świtu grą w karty. Stąd wziął się "diabelski młynarz" i jego "diabli młyn". Tajemnicę szybkiego bogacenia się młynarza wyjaśnia lokalizacja jego domostwa. W owym czasie - II połowa XVIII wieku - młyn leżał nad granicą Prus i Rzeczypospolitej. Później Królestwo Pruskie graniczyło tu z Księstwem Warszawskim potem z Królestwem Polskim. Praczka zajmował się przemytem, co napełniało mu kieszenie skuteczniej niż wprawianie w ruch kamieni młyńskich. Legenda spisana przez Bolesława Lubosza mówi: " ..nie opodal Świerklańca znajduje się Diablina i "diabelski młyn". Tutaj odbywały swoje sabaty czarownice, diabły i utoplce, tutaj działo się też najwięcej niezwykłych historii. Ludzie nawet w dzień omijali przeklęte i zapowietrzone miejsce. Młyn położony był nad granicą - w dolinie Brynicy - oddalnony od wioski. Otoczony specyficzną atmosferą pogranicza stwarzał naturalnym usytuowaniem geograficznym podatny grunt dla tajemniczości i niecodzienności. Legendarny młynarz Praczka był człowiekiem zamkniętym w sobie i ponurym. Do tego zawsze miał na podorędziu czarne konie. Majątek jego z dnia na dzień powiększał się znacznie - niewątpliwie za sprawą złego ducha. Praczka zapisał bowiem duszę diabłu. Nic więc dziwnego, że chadzał ponury: nikogo też w okolicy nie zdziwiły pojawiające się bezgłowe psy, ziejące ogniem tajemnicze zwierzaki i inne dziwy. Praczce służył czarny kogut przesiadujący na dachu młyna, trzepoczący skrzydłami i wypluwający gęstym strumieniem ziarna, które prosto wpadały między mielące kamienie. Gdy któregoś dnia znaleziono młynarza zamordowanego na podwórzu, ludzie nie zdziwili się, że przepadł również czarny kogut. Nikt go od tej pory więcej nie zobaczył". Inne podanie wyjaśnia powstanie nazwy "Diablina" w nieco odmienny sposób. Sprawa związana jest z osobą młynarki. Bogobojnym chłopom przywożącym zboże wydawała się ona powiązana z diabłem. Była wyjątkowo złośliwa, lubieżna i z wielkim upodobaniem używała wszelkich przekleństw związanych z czortem. O istnieniu młyna przypominała także nazwa "łąk młyńskich", które wynajmował hrabia Henckel von Donnersmarck mieszkańcom Kozłowej Góry do roku 1938, kiedy te tereny ostatecznie pokrył zbiornik wodny (przy okazji moja babcia szyła dla tej rodziny ). "Młyńskie łąki" znajdowały się po południowej stronie głównego wału (wcześniej drogi). Po wielu innych młynach usytuowanych przy rzekach w rejonie tarnogórskim pozostały "diable" legendy. Prócz owego młyna w Kozłowej Górze godne uwagi były: pałac powszechnie zwany "zamkiem", mur pałacowy, romantyczne ruiny na "Winnej Górze", więzienie... |
Z galeriiZ galerii PolecamyPolecamy Polecamy |